Aloha chłopcy i dziewczęta!
Możliwość pojawienia się na See Bloggers w Pomorskim Parku Naukowo Technologicznym w Gdyni była dla mnie dużym wyróżnieniem. Mimo, że byłam już na kilku spotkaniach blogerów, See Bloggers miało być pierwszym tak dużym wydarzeniem z moim udziałem. Mimo obaw czy odnajdę się pośród ponad tysiąca twórców internetowych oraz mnóstwa atrakcji przygotowanych dla influencerów z radością spakowałam swoje ulubione sukienki i wsiadłam w autobus do Trójmiasta. Spodziewałam się, że wykłady, panele oraz warsztaty oferowane przez organizatorów będą na wysokim poziomie i przyniosą mi wiele korzyści. Podczas festiwalu do dyspozycji były zarówno wykłady i panele dostępne na sali głównej dla wszystkich jak i bardziej kameralne warsztaty, na które wymagane były zapisy. Moment zapisów był dość stresujący - liczyła się zasada kto pierwszy ten lepszy, na szczęście udało mi się zapisać na wszystkie wybrane zajęcia i tak byłam uczestnikiem pięciu warsztatów.
Pierwsze z nich dotyczyły organizacji pracy blogera. Ku mojemu zdziwieniu wiele zalecanych metod stosuję już od dawna. Mimo to, nie nudziłam się podczas wykładu. Poznałam wiele nowych aplikacji, które ułatwiają mobilizację oraz pracę nad blogiem i w najbliższym czasie chcę każdą z osobna przetestować. Dzięki szybkiej mobilizacji podczas zapisów miałam także okazję wziąć udział w wywiadzie przeprowadzonym z Mają Sablewską oraz Anną Muchą - zdobywczynią Mistrzostwa Polski w makijażu. Wywiad przeprowadzony był przy współpracy z marką Gosh Copenhagen. Bardzo lubię programy Mai dlatego też fantastycznie było móc zobaczyć ją na żywo, a nawet chwilę z nią porozmawiać i zapozować do wspólnego selfie. Niestety trzeci z sobotnich wykładów nie przypadł mi do gustu. Spodziewałam się ciekawej dyskusji na temat świata kobiet, a od marki Adamed otrzymałam nachalną reklamę ich produktów. Jedynym plusem była możliwość spotkania Odety Moro, która na szczęście okazała się być przesympatyczną osobą i zdecydowanie uratowała cały wydźwięk zorganizowanego spotkania.
W niedzielę miałam natomiast okazję wziąć udział w warsztatach organizowanych przez markę Duka. Tematem spotkania była organizacja przyjęć, a gościem specjalnym dyskusji była Agnieszka Hyży. Prócz wymiany naszych uwag, perypetii oraz doświadczeń związanych z organizacją przyjęć, wesel oraz świąt otrzymaliśmy także od marki Duka możliwość zapoznania się z najnowszymi kolekcjami z ich oferty. Zadaniem podczas warsztatów było natomiast zaprojektowanie swojej zastawy stołowej z udostępnionych produktów. Uważam, że ten warsztat był dla mnie najciekawszy oraz najprzyjemniejszy, aczkolwiek zaraz po nim wzięłam udział w wykładzie dotyczącym Instagrama i jak dla mnie to był strzał w dziesiątkę. Alabasterfox okazała się być mistrzynią Instagrama i w zrozumiały oraz interesujący sposób przekazała nam całe kompendium wiedzy nt. budowania społeczności na tym portalu. Dzięki niej wiem już jakich błędów nie popełniać oraz na co zwracać większą uwagę podczas publikowania swoich kadrów.
Oprócz wyżej wymienionych warsztatów oczywiście wzięłam także udział w kilku wykładach, panelach i wywiadach ogólnodostępnych na scenie głównej. W wolnych chwilach chętnie korzystałam także z atrakcji, które przygotowali na swoich stoiskach partnerzy festiwalu. Wśród marek oprócz wcześniej wspomnianych DUKA i GOSH, spotkać można było min. AA, Anabelle Minerals, Hebe, Asus, Olympus, Daniel Wellington oraz Carrefour. Na wielu stoiskach organizowane były konkursy, w wielu z nich nagrody były gwarantowane za samo wzięcie udziału w konkursie. Podczas tegorocznej edycji organizatorzy pomyśleli także o możliwości spotkań influencer - firma. Niestety kwestia ta nie została zorganizowana do końca idealnie. Wiele marek, mimo aplikacji nie odpowiadało na zaproszenia, a nawet jeśli spotkania uznawane były jako zaakceptowane, przy stoliku o umówionej godzinie spotkania nikt się nie pojawiał. Wielka szkoda - sama nie miałam możliwości porozmawiać z interesującymi mnie markami o moich pomysłach. Mam nadzieję, że za rok kwestia ta zostanie bardziej dopracowana, a o możliwości spotkań dowiedzą się zarówno twórcy jak i sami przedstawiciele firm. Czegoś zupełnie innego spodziewałam się także po wieczornej imprezie w stylu rock. Oprócz tortu oraz DJ’a, który nietaktownie rozpoczął imprezę hitami Linkin Park, w dwa dni po nieoczekiwanej śmierci ich wokalisty, na imprezie nie działo się zbyt wiele. Moim zdaniem na tego typu spotkaniu powinny zostać zorganizowane zabawy, umożliwiające zapoznanie jak największej liczby osób. Wielu uczestników tegorocznej edycji bowiem bez celu snuło się lub siedziało między budynkami Parku Technologicznego. Narzekać można także na prawie całkowity brak ochrony co w połączeniu z przebiegiem imprezy “pod chmurką” umożliwiło wejście na teren imprezy osobom nieupoważnionym. I tutaj poruszyć trzeba temat, który wyniknął w kilka dni po festiwalu…
Bloger = Złodziej
Do takiego wniosku dojść można po przeczytaniu artykułu, niestety dość poczytnego portalu plotkarskiego, który nie omieszkał opisać wywiadu przeprowadzonego z głównymi organizatorami festiwalu w kilka dni po jego zamknięciu. Jakub i Ania bo o nich tutaj mowa nie chcieli bowiem w ciszy przejść obok incydentów, które zaistniały podczas dwudniowego festiwalu. Okazało się, że podczas jego trwania ze stoisk firm zniknęły min. dwa telefony komórkowe, a także sprzęt AGD. Podobno ogromnym zainteresowaniem cieszył się również darmowy alkohol podczas imprezy wieczornej, który zabierany był przez twórców całymi kartonami! Udaremniony został także incydent, w którym ktoś próbował przywłaszczyć sobie krzesło z ogródka… Z jednej strony informacje te wywołują we mnie falę śmiechu i niedowierzania w głupotę ludzką, z drugiej jestem poruszona i oburzona, a także dotknięta ponieważ dzięki artykułowi blogerzy zaczęli być postrzegani jako złodzieje. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że czytelnicy tego portalu to osoby, które w dużej mierze nie zajmują się własnym życiem i najlepiej czas spędza im się podczas wylewania hejtu na innych. Z drugiej strony czytanie komentarzy, że blogerzy to “elita”, która chce “zarobić, aby się nie narobić”, “bezczelni, nieskromni” i którzy powinni iść “do roboty!” jest dla mnie mega smutna i przytłaczająca, bo oto cała prawda o blogerach, a przynajmniej o mnie jako blogerce:
Bloga piszę już ponad dwa lata, cały czas studiuję, przez pewien czas również pracowałam. Jednocześnie gotuję sprzątam, piorę i zajmuję się zwykłymi obowiązkami domowymi. Nie mam gosposi. Nikt nie rozwija przede mną czerwonych dywanów. Nikt nie sponsoruje mi hoteli pięciogwiazdkowych, a na SeeBloggers pojechałam i wynajęłam pokój za pieniądze odłożone z mojego stypendium. Przygotowanie jednego wpisu zajmuje mi nawet kilka dni. W tym czasie robię zdjęcia, w wynajmowanym małym mieszkaniu, w którym muszę najpierw rozłożyć swoje “domowe studio”, które po zakończeniu sesji muszę złożyć, by mieć miejsce na zjedzenie obiadu. Często sesja zdjęciowa, szczególnie modowa wiąże się z wyjściem w plener, gdzie ciągnę znajomych, mamę lub chłopaka, aby miał mi kto te zdjęcia zrobić. Kolejny krok to obróbka zdjęć. Jeszcze następny to napisanie tekstu. Kolejny to złożenie wszystkiego razem i opublikowanie na blogu. Na tym jednak nie koniec. Kolejne godziny zajmuje mi odpisywanie na wiadomości i komentarze oraz… planowanie kolejnego wpisu. Bo staram się publikować regularnie - co 3-5 dni. Jaki jest zatem wniosek? Moja praca nad blogiem trwa nieustannie, a w między czasie toczy się normalne życie. Życie takie samo jak Halinki spod 5 albo Janusza z dołu, który uwielbia wylewać hejt na blogerów. Z blogowania nie żyję. Bloguję bo uwielbiam pisać, robić zdjęcia i dzielić się z innymi tym co mnie inspiruje. Wszelkie współpracę traktuję jako wyzwania, możliwość poznania czegoś nowego, nauczenia się czegoś nieznanego i podzielenia się wrażeniami z moimi czytelnikami.
Nie twierdzę, że nie ma twórców mających życie usłane różami, aczkolwiek założę się, że praca Maff czy Jess wygląda dość podobnie - może nie muszą się troszczyć o sprzątanie i pranie, ale też poświęcają wiele czasu by ich wpisy i zdjęcia prezentowały się perfekcyjnie. Im jest się większym blogerem, youtuberem, influencerem tym więcej przyziemnych obowiązków spada na innych, bo te osoby po prostu na to stać. Początki jednak wszyscy mają takie same - zaczynamy ciężko harując i łącząc bloga ze zwykłymi obowiązkami. Nazywanie zatem wszystkich blogerów złodziejami oraz nierobami to jedna wielka pomyłka i to nie blogerzy czy osoby, które dopuściły się kradzieży podczas See Bloggers są tak naprawdę temu winne. Winni są sfrustrowani ludzie, mający klapki na oczach, uogólniający i szufladkujący innych w pasujące im szufladki. Nikt nie broni Wam założyć bloga i zarabiać miliardy, skoro to takie łatwe, proste i przyjemne. Nikt nie broni Wam też iść do innej pracy, dorobić się i żyć jak Pan i władca...
Świat to masa zróżnicowanych ludzi. Wśród nas są złodzieje, a bloger to taki sam człowiek jak każdy inny. Ktoś miał lepkie rączki, to nie podlega dyskusji, ale sytuacja ta nie wskazuje na to aby wszyscy blogerzy uwielbiali kraść. Podczas festiwalu spotkałam dużą liczbę osób. Osób, które pracują nad swoimi blogami, bo z tego się utrzymują. Ludzi, którzy piszą blogi, prowadzą swoje kanały z pasją i mają nadzieję, że może kiedyś ta praca przełoży się na coś więcej. Ludzi z pasją, którzy z uśmiechem na ustach i iskierkami w oczach opowiadali o swojej pasji i o tym o czym piszą. Spotkałam niestety też ludzi, których wcale nie powinno tam być - “influencerów”, którzy nie mają blogów, działają tylko na instagramie i mają tam…. 300 obserwatorów! Ludzi, którzy dochodząc do każdego stoiska chcieli tylko coś z niego wynieść, zabrać i nie bardzo obchodziło ich czy to będzie kosmetyk, szczotka do włosów czy też kilka butelek energetyka. Ludzi, którzy nie wiedzieli kim są organizatorzy, jak wyglądają dziewczyny ze Szparagów, kto to jest Radzka….
Na festiwalu obecnie byli zatem ludzie, którzy stawiali na naukę oraz zdobycie nowej wiedzy i umiejętności. Wśród ponad tysiąca gości biorących udział w festiwalu znaleźli się jednak również Ci, którzy po prostu moim zdaniem na to nie zasługiwali. Być może to wina zbyt dużego rozmachu imprezy, być może nie dopisała organizacja i nie sprawdzano czy osoby zgłaszające się spełniają jakiekolwiek wymogi, które świadczyłyby o ich autentyczności jako twórcy internetowi… O tym czy to właśnie one dopuściły się przestępstw, czy też zrobiły to osoby bardziej “zaufane” wiedzą tylko organizatorzy, ale sytuacje których byłam świadkiem jasno wskazują, że przy organizacji kolejnej edycji lepiej większą wagę przyłożyć do weryfikacji uczestników...
Na koniec natomiast proszę Was - zanim zaczniecie hejtować, odpowiedzcie sobie pytanie - czy znacie kogoś kto kiedyś dopuścił się kradzieży, jest alkoholikiem, pobił kogoś? Założę się, że odpowiedź w większości przypadków będzie słowem - tak. Czy zatem sprawia to, że Wy też jesteście złodziejami, alkoholikami lub brutalami?
Byliście na See Bloggers?
Jakie jest Wasze zdanie o zaistniałej sytuacji?